Własne zaplecze stron internetowych – kilka porad dla początkujących pozycjonerów


20 września 2015 / Michał Kortas


Każdy właściciel strony internetowej wie, lub zdobywa tę wiedzę z czasem, że do poprawnego rozwoju witryny potrzebna jest jej właściwa, zbilansowana propaganda. W wielu przypadkach nie ma co się łudzić, że codziennie zdobywać będziemy ogromną ilość nowych odnośników z różnorakich lokalizacji (no chyba, że znaleźliśmy nieodkrytą dotąd niszę tematyczną). W jaki sposób radzić sobie z szalejącym rynkiem? Skąd brać naprawdę wartościowe linki do naszej strony?

Jestem pewien, że na samym początku odnośniki zdobywamy poprzez dodawanie wpisów do katalogów stron. Podejrzewam, że robi tak wiele osób, jednak serwisy oferujące nam takie usługi są często po prostu kiepsko wykonane, zawierają rzeszę stron bezwartościowych i nasza witryna, choćby nie wiem jak byłaby wspaniała, ginie w gąszczu internetowych śmieci. Dodatkowo wiele katalogów stron nadaje naszym linkom atrybut nofollow, który z góry eliminuje jakąkolwiek wartość przekazywaną przez odnośnik. Nasuwa się więc pytanie „czy warto?”. Jednoznacznie bardzo ciężko jest na nie odpowiedzieć. Jeżeli będziemy umieszczać w miarę unikalne wpisy, w dość zbilansowanym stopniu, powinno to przynieść jednak jakieś efekty.

Jeśli masz trochę więcej czasu i chciałbyś poznać tajniki efektywnego zdobywania linków, zachęcam Cię do skorzystania z internetowego kursu pozycjonowania. Dzięki niemu dowiesz się, o co tak naprawdę chodzi w pozycjonowaniu oraz poznasz metody, które pozwolą Ci stać się guru w dziedzinie SEO.

Kolejnym sposobem na zyskanie kilku linków, jest ich wymiana pomiędzy witrynami. To jednak nie wszystko. Uwierzcie mi lub nie, odnośnik kierujący do witryny na temat karmy dla psów na stronie z kosmetykami jest po prostu śmieszny. Chodzi przecież o to, aby być naturalnym. Jeżeli zdobyty link tak mocno kontrastuje z tematyką naszego serwisu, wyszukiwarki mogą zacząć (zaczną) coś podejrzewać. Pamiętajmy, że najwięcej warte są przekierowania zdobyte najbardziej spontanicznie, a wymiana linków wchodzi w grę właściwie tylko i wyłącznie pomiędzy witrynami identycznymi tematycznie, co jednak jest trudnym zadaniem, ze względu choćby na niechęć do wspomagania konkurencji.

No dobrze, ale co jeśli wykorzystaliśmy już potencjał drzemiący w dwóch poprzednich akapitach? Mamy zacząć kupować linki w popularnych niegdyś SWL’ach (sic!)? Otóż nie! W takim przypadku przygotujmy sobie kolejne witryny internetowe, może nie koniecznie o dokładnie takiej samej tematyce, ale raczej będące uzupełnieniem naszej strony docelowej.

Własne zaplecze

Rozwiązanie takie ma bardzo wiele zalet. Nie dość, że będziemy kierować kolejnym, tematycznym i wartościowym serwisem, który ma szanse utrzymać się w wynikach wyszukiwania, to dodatkowo, jeżeli dobrze nim pokierujemy, będzie świetnym przekaźnikiem, który zdobędzie nam wielu potencjalnych klientów. Załóżmy sobie taką sytuację: posiadamy warsztat samochodowy i mamy w internecie stronę-wizytówkę naszej firmy. Ruch na niej jest znikomy. W jaki sposób go zwiększyć? Załóżmy bloga, w którym opisywać będziemy różne ciekawe zagadnienia dot. naprawy samochodów, zawierającego przydatne informacje oraz opisy przypadków związanych właśnie z konkretnymi przyczynami uszkodzeń naszych aut. Ale, ale… To będzie blog – jak on ma wpłynąć na naszą stronę firmową? Otóż jeśli dobrze wpleciemy w content linki do naszej wizytówki w sieci, bardzo szybko może ona powędrować w górę.

To tylko jeden ze sposobów na zyskanie popularności. Oprócz linków wplecionych w treść warto pomyśleć o niezbyt rażących banerach informujących o rabatach dla korzystających z naszych usług, czy kupujących nasze produkty. Grunt, to znaleźć sposób, który przyciągnie nam nowych gości.

Aby nie popadać w hurraoptymizm, zastanówmy się, na co jednak należy uważać.

  • Jeśli posiadamy kilka stron – nie linkujmy ich wszystkich pomiędzy sobą
  • Ukrywajmy dane abonenta w bazie WHOIS
  • Witryny powinny się uzupełniać, a nie być kopiami samych siebie
  • Nie pozwólmy się do końca zorientować, że wszystkie strony należą do nas. Tutaj kluczowym rozwiązaniem będzie różny adres IP (a właściwie klasa IP), przypisany do naszej domeny.

Wybór odpowiedniej domeny

Dobra, krótka i zwięzła domena jest kluczem. O ile przecież łatwiej jest wypromować stronę o nazwie warsztatsamochodowy.pl od przypadkowego połączenia znaków. Nie postępujmy zbyt pochopnie. Pomimo tego, że obecnie bardzo trudno znaleźć jest wolne słowa, wystarczy tylko trochę inaczej sformułować zlepek słów, który jednak będzie dostępny. Nie radzę kupować setek domen nic nie wnoszących do świadomości gościa, kiedy ten ją ujrzy i przeczyta. Czy ktoś może być tak naiwny, kupując domeny o przypadkowym ułożeniu słów? Otóż może. Wystarczy zerknąć na listę domen, które codziennie są usuwane z bazy NASK. Przy okazji – to dość ciekawa lektura, z której możemy wyciągnąć sporo wartościowych wniosków.

Spore koszty

To jest to, na co musimy być przygotowani. Tak jak wspomniałem, nasze strony-zaplecza powinny być przypisane do adresów IP z różnych klas, co wiąże się z tym, że jestesmy zmuszeni do posiadania kilku kont hostingowych u różnych dostawców. Nie liczę już samych opłat rocznych za domeny, ale to jest raczej oczywiste. Z góry odradzam korzystanie z darmowych hostingów, czy aliasów. Nie promujemy wtedy siebie, tylko witrynę usługodawcy, który może „zwinąć” interes w każdej chwili, a my pozostaniemy z niczym. Jeżeli tworzysz zaplecze i podchodzisz do tego poważnie, inwestycja jest niezbędna. To, co jednak wydamy na koszty budowy siatki stron internetowych w dużej mierze zwróci nam się w postaci wzrostu w wynikach wyszukiwania.

Starsze, znaczy lepsze

Czy słyszeliście o czymś takim, jak TrustRank? Według jednej z zasad, wiek domeny odgrywa sporą rolę w pozycjonowaniu. Domena jest jak wino, im starsza, tym lepsza, bardziej dojrzała i lepiej postrzegana – nie tyle co przez użytkowników, ale głównie przez wyszukiwarki. Budując własne zaplecze warto najpierw rozejrzeć się za domenami, które już wcześniej istniały na rynku, lecz ich właściciele przestali je opłacać, po czym wygasły. Sporo takich adresów znajdziemy na giełdach domen, co jednak będzie oznaczało większe koszty ich zakupu.

Podsumowanie części pierwszej

Tak jak napisałem na samym początku, projektowanie własnego zaplecza jest bardzo pracochłonne i jego omówienia nie możemy zamykać w jednym artykule. W tym miejscu stawiam przecinek, natomiast w kolejnym wpisie omówimy już bardziej szczegółowo samo sedno tworzenia zaplecza tematycznego, wraz z przykładami. W trzeciej, ostatniej części skupimy się stricte na pozycjonowaniu zbudowanego zaplecza, które nie jest jednak tak proste, jak mogłoby się to wydawać.

Co powinniśmy wynieść z pierwszej części? Przygotujmy się na zwiększone koszty, nie umieszczajmy wszystkich stron na jednym hostingu, zadbajmy o intuicyjne domeny (najlepiej takie z dłuższym stażem istnienia), nie dajmy po sobie poznać, że jesteśmy właścicielami wszystkich stron oraz nie linkujmy ich ze sobą bezpośrednio.

Przydatne strony

Grafika: FreeDigitalPhotos.net



8 odpowiedzi na “Własne zaplecze stron internetowych – kilka porad dla początkujących pozycjonerów”

  1. MPromo pisze:

    Takie małe pytanko. Jest teraz dużo ofert SEO hostingów. Różne IP itp, ale co z DNS. Jeśli postawie 10 strona pod zaplecze na tym hostingu i będą miały inną domenę z ukrytymi danymi abonament, różnymi adresami IP, to zostaje jeszcze adres DNS. Co prawda można go trochę zmasować na zasadzie naszej domeny (ns1.naszadomena.pl) a nie domeny usług hostingowych (ns1.jakishost.pl) to dalej można po IP wykryć, że to jest u tego samego usługodawcy. Czy to ma jakiś wpływ na takie zaplecze?

    • Słuszna uwaga. Zapomniałem wspomnieć o DNS’ach – oczywiście konieczna jest ich unikalność. Same różne IP może nie wystarczyć, jeżeli będą odbijały się na tych samych adresach DNS. Im bardziej różnorodnie, tym dla wyszukiwarek strony wydają się mieć mniej ze sobą wspólnego.

  2. Michał – nie do końca dobrze wyjaśniłeś sprawę zakupu domen, które wygasły. Warto dodać, że bardzo istotną kwestią w tej sprawie jest sprawdzenie domeny. Bywa bowiem tak, że domena dostała ban od Google’a, albo działo się z nią coś niedobrego. W takim przypadku nie warto inwestować pieniędzy żeby wyjść z bana. Lepiej już kupić świeżynkę i pracować nad nią samemu.
    Pozdrawiam

    • Dziękuję Łukasz. Faktycznie – jeżeli domena załapała się na bana od Google, szkoda zachodu na wyciąganie jej z dna. No chyba, że przejęliśmy domenę typu „sport.pl” :))
      Pozdrawiam

  3. Janek pisze:

    po ostatnich w Google zmianach treść nie aktualna, wstyd, że autor nie poprawił/usunął tylko wprowadza ludzi w błąd.

    • Mamy grubo ponad pół tysiąca wpisów, wszystkie dostępne za darmo. Wyobrażasz sobie, że redakcja będzie utrzymywać każdy z postów tak by był aktualny?

  4. Ekspert pisze:

    Witam. Ja próbowałem umieścić linki na kilku forach i dostałem bana. Ciężka sprawa z wymianą linków.
    Ekspert

  5. 3giga pisze:

    Powinieneś jeszcze dodać żeby początkujący właściciele stron nie rzucali się od razu na dodawanie wpisów do katalogów jak to większość robi ( wiele katalogów i jeden tekst) a potem się dziwią że strona stoi w miejscu.