Od kilku dni, coraz więcej, słyszymy o ACTA. ACTA, czyli co? Jest to międzynarodowe porozumienie, owiane stekiem kontrowersji, mające na celu tępienie piractwa i podrabiania towarów. Brzmi nieźle? Tylko w teorii. W praktyce ACTA zafunduje nam sporą dawkę amerykańskiego myślenia. Dokument ten uważa się za ogranicznik dla Europy, który wstrzyma postęp innowacyjny. Jak wiemy, za 5 dni Polska podpisze swój udział w całej akcji. Dlaczego więc dopiero teraz to nagłe „booom” sprzeciwu? Ponieważ wszystkie prace nad projektem odbywały się za zamkniętymi drzwiami.
Wszystko dostało większego pogłosu, również, dzięki nagłemu zamknięciu wortalu Megaupload, wraz z serwisem umożliwiającym oglądanie filmów i seriali online – Megavideo. To spory cios dla wszystkich internautów, który, o dziwo, wymierzony został w jedną stronę, pomijając przy tym inne, również mogące być odbierane jako „pirackie”.
ACTA jest pewnym odpowiednikiem SOPA/PIPA. Nakłada na usługodawców internetowych odpowiedzialność prawną (czyli też finansową), nad tym, co dzieje się na ich łączach, przez co mogą oni kontrolować nasze sieciowe ruchy – począwszy od przeglądanych stron, po kontrolę wiadomości prywatnych. Europejski internet doczeka się wkrótce cenzury. Czy sytuacja wyglądać będzie podobnie jak w Chinach? Czy to koniec wolności słowa, w dotychczas wolnej, sieci?
Dla osób, które chcą głębiej zapoznać się z działaniami ACTA, polecam filmik autorstwa Krzysztofa Gonciarza.
{source}
<iframe src=”http://www.youtube.com/embed/pL1mbAM2_Ww?rel=0″ frameborder=”0″ allowfullscreen></iframe>
{/source}
STOP ACTA > www.stopacta.info