Po krótkiej przerwie wracamy z drugą częścią cyklu "index.JPG – życie webmastera w krzywym zwierciadle". Tym razem porozmawiamy o pracy w dużej firmie, problemach z szefami i humorystycznych smaczkach biurowych relacji. Zapraszamy!
Wiadomo, że pracując w dużej (albo chociaż średniej) firmie podział obowiązków i specjalizacja wykonywanych zadań przechodzi na znacznie wyższy poziom szczegółowości niż w przypadku pracy freelancera. Osoby przyzwyczajone do robienia wszystkiego samodzielnie mogą z początku czuć się albo zbytnio rozluźnione bo sytuacja sprawia wrażenia "zbyt dobrej by być prawdziwą" lub wręcz odwrotnie, mogą czuć dyskomfort z powodu braku kontroli nad wielom rzeczami, które do tej pory kontrolowały (np. kontakty z klientem).
Obojętnie, który z tych scenariuszy okazałby się prawdziwym na pewno zajmiecie jedno z kilku możliwych stanowisk:
Kierownik projektów (ang. project manager) – człowiek, który teoretycznie (tylko teoretycznie) powinien wiedzieć co robi on sam i jego zespół. Praktycznie jest to osoba od wynajdywania wymówek i uzasadnień pt. "dlaczego nie udało się skończyć prac w terminie". Dobrze żeby kierownik dobrze znał wszystkie osoby pracujące w firmie. Dzięki takim znajomościom znacznie łatwiej jest mu znaleźć osobę, na którą można zwalić winę za niepowodzenie. Oprócz tego project manager musi być człowiekiem reprezentatywnym, elekowentnym, trzymajacy ręką na pulsie. Innymi słowy nie powinien mieć oporów przed kłamaniem. Ponad to wymogiem na tym stanowisku jest mistrzostwo w grze aktorskiej. Szczególnie przydatne jest to kiedy musi przekonać członków zespołu, że to co wynika z jego wykresów w Excelu jest bardziej realne niż rzeczywistość…
Webmaster/Front-end deweloper/PHP deweloper/web deweloper/koder/programista JavaScript – różnie może się nazywać to stanowisko, ale w gruncie rzeczy nazwa jest bez znaczenia skoro i tak będziesz robił wszystko. Nie masz za bardzo co liczyć na jakiś realny podział (rozdział) zadań między front-end i backend. Równie dobrze możesz tworzyć wyszukane animacje z użyciem jQuery i CSS3 albo przeprogramowywać silnik Magento przystosowując go do potrzeb klienta. Z punktu widzenia "przełożonych" wychodzi na to samo – koleś siedzi przed komputerem i pisze. A no właśnie… dobrze gdybyś jeszcze znał PhotoShopa i robił dobrą kawę…
Jednak nie trzeba się załamywać. Praca na jednym z wyżej wymienionych stanowisk (albo na wszystkich na raz jak masz pecha) ma ten plus, że nikt nie wie o czym mówisz. Kiedy nie chcesz czegoś robić bo jest za trudne albo po prostu Ci się nie podoba powiedz: "To nie jest zgodne z obecnymi standardami Webkit i Trident. Specyfikacja CSS3 tego nie przewiduje, a zrobienie pętli będzie niemożliwe". Nie mart się. Jak Ty nie zrozumiesz to Twój szef i klient też nie. Ale przynajmniej będzie im się wydawało, że to coś mądrego i przyjmą do wiadomości, że "się nie da". Jak dobrze pójdzie to może nawet premię dostaniesz za to że masz takie szerokie horyzonty zawodowe. W każdym razie pracy będzie mniej, a czasu na Minecraft więcej.
Specjalista ds. SEO – większość deweloperów myśli, że to człowiek, który nie zbyt dobrze programował, więc dostał posadę związaną z SEO bo strach było go zostawić z projektem sam na sam. Z kolei cała "reszta" myśli, że to to taki specjalny rodzaj programisty-marketingowca. Nie do końca wiadomo co robi, ale coś robi… kawe na ten przykład robi…
W praktyce ludzie od SEO to często taki niedoceniany filar firmy. Cała ich działalność sprawia, że zachodzi sprzedażowe perpetum mobile. Polega to na tym, że klientowi sprzedaje się stworzenie serwisu internetowego, a ostatecznie kontrahent płaci przez następnych kilka lat za pozycjonowanie. To ma dwa wymiary: 1. Firma zarabia na utrzymanie działu SEO; 2. Firma jest w stanie pokryć koszty pracy deweloperów, którzy muszą poprawiać bugi serwisu w ramach gwarancji. Szczególnie ten drugi powód przekłada się na dość dużą sympatię deweloperów do ludzi od SEO.
Grafik – albo graficy (zależy ilu ich jest). Generalnie to ludzie, którzy "tworzą strony w Photoshopie". Patrząc z innej perspektywy – pokazują klientom własne wizje tego co im wydaje się, że klient chciałby zobaczyć podczas gdy klient najczęściej i tak nie wie co chce i neguje wszystko co zostaje mu przesłane do akceptacji. Na końcu ktoś przerysowuje do PhotoShopa templatkę z Themeforest i klient mówi "Eureka!". Z tego powodu są grupy osób poddające w wątpliwość sensowność ich pracy.
Niemniej jednak ich praca jest o tule przydatna, że kiedy wszyscy klienci zorientują się, że jest coś takiego jak Themeforest, to będzie kto miał uczyć resztę pracowników firmy jak projektować plakaty i logotypy. W końcu od czasu do czasu trzeba się przebranżowić…
Account Manager – człowiek (najczęściej kobieta) od tzw. relacji z klientem. Klienci to dziwne istoty i praca z nimi nie zawsze dostarcza samych pozytywnych odczuć. Bardzo wielu klientów bywa nastawionych antagonistycznie do firmy wykonującej ich stronę www głównie, dlatego że sami nie wiedzą czego chcą i uważają, że profesjonaliści nie potrafiący czytać w myślach to żadni profesjonaliści. Dlatego stanowisko Account Managera zajmują często kobiety bo w końcu kobiety łagodzą obyczaje, a i jakoś głupio uderzyć Panią Manager, więc pewnie wszyscy w firmie myślą, że to najlepiej ją wysyłać na spotkanie z klientem.
Prezes – ciężko coś o nim napisać bo najczęściej nie ma go w biurze…
Image courtesy of Tina Phillips at FreeDigitalPhotos.net
prawda, prawda – szczególnie jak robi się wszystko i od początku do końca przerabia się tworzenie strony po seo i poprawki. Grafik dostaje największej kur…cy jak dostaje od inwestora maila – „masz tu 3 strony, które znalazłem w ostatnich 15 minutach i masz zrobić mi właśnie coś takiego, ale lepsze :)”.
Bardzo ciekawy artykuł. Parafrazując, ilu jeszcze klientów spotka się na drodze, zanim nauczą się oni, że webdeveloper/SEO/grafik nie jest czarnoksiężnikiem, lub też wróżką. W drugą stronę… im mniej osób wie o co w tym chodzi, tym łatwiej „iść sobie na rękę” :D
Hehe, artykuł ciekawy :)
Niestety, nie miałem jeszcze przyjemności pracować w zespole, jednak tego typu „wypowiedzi” z pewnością zbudują pewnego rodzaju „znajomość branży”. Oby w pozytywnym tego słowa znaczeniu.
Pozdrawiam serdecznie!
musisz jednak pamiętać, że to co czytasz to spojrzenie w tzw. krzywym zwierciadle :P
w rzeczywistości jest inaczej
Świetny tekst. Brakuje mi w pojedynczym wpisie ikony Like z Facebooka itp. ze społecznościówek. Chętnie bym udostępnił dalej tekst, ale muszę teraz polubić cały serwis, albo kopiować linki i przenosić się do Facebooka itd… Może dodacie ikony?
Witaj, Łukaszu. Dodałem „Lubię to!” z Facebooka. Wieczorem podepnę też inne społecznościówki. Pozdrawiam i dziękuję za wskazówki,
Dzięki :) Portal też obserwuję na Fb, ale czytając łatwiej jest od razu kliknąć w Lubię to niż odszukiwać go na portalu lub kopiować linki. Oczywiście to lenistwo, niemniej nie aż takie groźne :)
jestem u was pierwszy raz, świetna strona – brakuje takich w naszej polskiej sieci :)
Witaj, Adamie. Mam w takim razie nadzieję, że będziesz wpadał do nas częściej! Od razu też zapraszam do naszego konkursu, w którym do wygrania jest książka „HTML5 i CSS3. Praktyczne projekty.” >> https://webroad.pl/konkursy/639-czytajniepytaj-1