Aby odnieść sukces, nie tylko w branży internetowej, ale i każdej innej, musimy przejść długą drogę, która na pewno nie będzie usłana różami. Podczas tej wędrówki, polegającej na zbieraniu doświadczenia, powinniśmy pamiętać o jednej, bardzo ważnej zasadzie. Ci dobrzy uczą się na swoich błędach, lecz tylko najlepsi wyciągają wnioski z cudzych. W dzisiejszym wpisie skupię się na opisaniu sześciu wybranych, podstawowych błędów popełnianych przez projektantów stron internetowych. Być może nawet nie jesteście świadomi tego, że popełniacie któryś z nich i uda Wam się go skutecznie zniwelować lub nawet całkowicie wyeliminować. Zapraszam do lektury i dyskusji.
Kiedyś nadejdzie 7 lat chudych i…
Oczywiście to tylko przenośnia bo nikomu nie życzę aż siedmiu chudych lat, jednak bardzo często niezależni projektanci zachłystują się chwilowym dobrobytem. W sytuacji, kiedy otrzymujemy dużo zleceń, pozwalających zapewnić nam godną egzystencję, bardzo szybko możemy się zapomnieć. Zdarzają się przecież okresy, w których jednak napływ życiodajnych projektów może się „nieco” ograniczyć. Doświadczony freelancer odkłada sobie zaskórniaki na takie właśnie czarne godziny, aby podczas nich nie bawić się w survival, spożywając nałogowo pasztet z pobliskiego dyskonta, ku zaspokojeniu głodu.
Mierz siły na zamiary – niedotrzymywanie terminów jest złe
O ile wyżej wspomniane „zapuszczenie się” jest oczywiście niedobre, nie możemy jednak przesadzić i w drugą stronę. Każdy powinien dokładnie skalkulować swoje możliwości. Zarzucenie się kilkoma dużymi projektami jednocześnie może nie być przyjemnym rozwiązaniem, nie tylko ze względu na zwyczajne przepracowanie się, ale też przedawkowanie kofeiną.
Pamiętajcie, że trzymanie kilku srok za ogon jeszcze nikomu nie wyszło na dobre, dlatego lepiej skupić się na czymś w 100%, zamiast później tłumaczyć się z… niedotrzymania terminów. Poniekąd Wasza reputacja odgrywać będzie największą rolę przy ewentualnym wyborze Was do kolejnych zleceń, dlatego nawet jeżeli macie się z czymkolwiek spóźnić, KONIECZNIE bądźcie w stałym kontakcie z klientem. Postarajcie się jednak unikać spóźnień jak ognia.
Nieradzenie sobie z klientami
Wbrew wszelkim pozorom, klient to też człowiek! Być może myślicie, że zarzucanie go niezrozumiałymi, branżowymi terminami spowoduję u niego palpitacje serca i będzie Wami zachwycony? Otóż nie. Klient musi Wam zaufać, a zaufanie możecie zdobyć tylko w jeden sposób – mówcie niczym klient, patrzcie niczym klient. Jeżeli Wasz „pracodawca” nie będzie czuł dyskomfortu związanego z niezrozumieniem, są duże szanse, że nie tylko wspomni o Was znajomym, ale najzwyczajniej w świecie skorzysta z Waszych usług ponownie. Jako doświadczeni freelancerzy musicie posiadać zdolność dostrzegania potrzeb zleceniodawców, nawet jeśli nie potrafią oni wyrazić ich werbalnie. To bardzo ważna cecha dobrego webdevelopera, a zaniedbanie jej może przynieść przykre następstwa.
Niepodpisywanie umów
Czy także uważacie, że umowy są zbędne? Wiadomo – papierkowa robota nigdy nie jest przyjemna. Jednak nie każdy klient jest przecież okazem honoru. Oczywiście nie powinniśmy z góry zakładać, że każdy czeka tylko na moment, w którym nas oszuka, jednak podstawowa zapobiegliwość jest w działaniach freelancerów nadzwyczaj wskazana. Zwykło się mówić, że istnieją dwa typy freelancerów: ci podpisujący umowy oraz ci, którzy wkrótce będą podpisywać umowy. Nie dajcie się zwieść.
Przekładanie ilości ponad jakość
Prawie każdy na samym początku swojej kariery myśli, że aby być szanowanym, należy przekładać ilość ponad jakość, poświęcając godziny na projekty „za dwie stówki”. Nic bardziej mylnego. Nieobeznani w temacie klienci, dla których jedynym słusznym wyznacznikiem wyboru wykonawcy swojego projektu jest cena, bardzo często przekonują się, że mogli jednak wybrać kogoś droższego, ale „nieodwalającego” zwyczajnej fuszerki. Dlatego właśnie, nawet jeżeli już robicie zlecenia za grosze, nie chwalcie się nimi zbytnio w Waszym portfolio. Zwykle są one po prostu słabe, a przecież freelancer chce pokazać się właśnie ze swojej najlepszej strony!
Zostawanie w tyle za konkurencją
Nigdy, ale to nigdy nie przestawajcie się uczyć. Osiadanie na laurach chwilowych zdolności okazać się może początkiem końca Waszej kariery. Internet ma to do siebie, że tydzień trwa tutaj jeden dzień, a rok – kilka miesięcy. Odpuszczając sobie poszerzanie horyzontów już za kilka chwil może okazać się, że nie oferujecie już niczego innowacyjnego. Tylko ci, którzy są kilka kroków przed innymi, mogą zwojować świat.
Zdjęcie: FreeDigitalPhotos.net
Czytając czasami opinie osób, które zrezygnowały z bycia niezależnym projektantem na rzecz pracy na etacie można odnieść wrażenie, że największym błędem freelansera jest bycie freelanserem :P
Ale też niektórzy mogą się nie móc przyzwyczaić do tego, że już nie są swoimi szefami i wtedy największym błędem byłego freelancera będzie to, że przeszedł na etat :-)
Pewnie masz rację. Myślę, że to zależy od tego, co kto lubi robić, na etacie masz możliwość bycia np. „tylko” web developerem lub „tylko” web designerem.
To też zależy od firmy, do której trafisz. W dużej części przypadków jesteś „grajkiem” od wszystkiego i robisz to samo, co freelancer, z tym, że nie pracujesz na siebie i masz kogoś nad głową.
Plusem jednak jest oczywiście stała, etatowa pensja, czego nie mogę zanegować :-)
Zależy od firmy – małe firemki często szukają kogoś na zasadzie mitycznego webmastera, ktory zrobi wszystko, ale jeśli robi wszystko to znaczy, że nic nie robi do końca dobrze.
W dużych/renomowanych (lub obu na raz:) obecnie oferuje się raczej wyspecjalizowane posady, gdzie podział jest wyraźny.
Co do artykułu to zupełna zgoda. Zresztą wrzucałem coś w tym guście na blogroll: http://www.dev-metal.com/fuck-pay-deal-clients-professional-way-excellent-talk-mike-monteiro/
Dodam, że zgadzam się z tym facetem – prawnik to podstawa. Czasami jak ktoś nie odbiera telefonów, gdzy przychodzi do płatności to pismo na papierze firmowych kancelarii prawniczej jest jedynym sposobem na to żeby otworzyć opieszałym klientom oczy. Dlatego ze swoim prawnikiem warto być w dobrych stosunkach :)
Natomiast tak zupełnie na marginesie – praca freelancera jest CIĘŻKA, dużo cięższa niż praca na etacie ponieważ musisz robić wiele rzeczy sam (zarządzanie projektem i firmą, kontakty z klientem, kod, design). To wszystko jest męczące jeśli nie potrafi się dobrze zorganizować. Dlatego często ludzie, którzy nie mają zmysłu do rzeczy typu zarządzanie wolą etat bo tam można spokojniej zajmować się swoimi rzeczami, a nie wisieć z klientem na telefonie.
Bycie freelancerem wymaga bardzo dużej samodyscypliny. Osoby, które sobie tym nie radza, nigdy nie będą w stanie wykonywac solidnie zleceń. Do tego, trzeba umiejętnie zarządzać czasem i umieć tworzyć umowy tak aby nie wpaść w jakieś dziwne kłopoty przez klienta. Do tego warto rygorystycznie wymagać specyfikacji projektu, zaoszczędza to wielu problemów.
To chyba największy klucz do szczęśliwego zakończenia projektu.
„Do tego warto rygorystycznie wymagać specyfikacji projektu”
tzn?
Chodzi o to, aby już od początku dokładnie ustalić, co jest do zrobienia. Inaczej może zdarzyć się taka sytuacja, że będziemy w nieskończoność coś przerabiać, dorabiać… Dlatego lepiej mieć już z góry wyznaczone ramy projektu.
To trzeba po prostu spisać w formie załącznika do umowy (przykładowo). Niektórzy klienci mają tendencję do tego żeby 'rozwijać’ projekty.
Zresztą podobny temat już poruszaliśmy: https://webroad.pl/inne/549-zarzadzanie-projektami