Własne zaplecze stron internetowych – kilka porad dla początkujących pozycjonerów – część 3


29 sierpnia 2013 / Michał Kortas


Bardzo się cieszę, że dotrwaliście ze mną do trzeciej i za razem ostatniej części tego poradnika, dotyczącego zasad budowy własnego tematycznego zaplecza SEO. Tak jak zapowiadałem, dzisiaj poznamy tajniki skutecznego i bezpiecznego pozycjonowania takiej siatki stron. Wbrew pozorom nie jest to aż tak łatwy proces, jak mogłoby się zdawać – po drodze możemy natknąć się na różnego rodzaju przeszkody, które musimy postarać się bezwzględnie ominąć. Zapraszam Was do lektury.

Skuteczne pozycjonowanie

Poświęciliśmy sporo czasu na wybranie zbioru dobrych domen, umieszczaliśmy nasze nowo powstałe witryny zapleczowe na różnorakich serwerach hostingowych, co nie raz wiązało się ze sporymi kosztami, zdobywaliśmy sporo nowej i nieszablonowej treści ale to nie koniec. Zaplecze, aby stało się zapleczem nie tylko z nazwy, musi posiadać swój ruch lub co najmniej powinno być indeksowane, możliwie jak najszerzej, przez roboty wyszukiwarek internetowych.

Należy jednak już na samym początku drogi pozycjonowania objąć pewien plan, który będziemy skrzętnie realizować.

Zanim jednak przystąpimy do kreślenia planu taktycznego, powinniśmy pamiętać, aby nasze serwisy, które posiadają największą wartość merytoryczną, czyli na przykład blogi z tekstami naszego (bądź dzierżawionego) autorstwa lub fora dyskusyjne wywyższać na piedestał. To one mają za zadanie podbijać górne granice wyników wyszukiwania. Strony o mniejszym zasięgu, czyli zlepki kanałów RSS, galerie zdjęć, czy przechowalnie plików wideo, dlatego je będziemy pozycjonować dużo słabiej.  Niech pomiędzy nimi istnieje widoczna granica.

Dlaczego jest to aż tak ważne? Nikt nie chce przecież trafiać na strony, w których informacje nie będą zbyt mocno przydatne. Najbardziej więc pozycjonujmy to, czego jesteśmy pewni, że przydałoby się nam, kiedy szukalibyśmy rozwiązania swoich problemów.

Gdzie dokładnie linkować?

Panuje powszechne przyzwyczajenie, że wymieniając się linkami, wstawiamy odnośniki, które prowadzą zazwyczaj do strony głównej. To już samo z siebie wygląda mało naturalnie (no chyba, że link wstawiamy w miejscu, gdzie po prostu polecamy inne witryny). Jeżeli linkować będziemy z treści wpisów, postów na forach czy opisach filmów i galerii, przemyślmy to dwa razy. Dużo lepszym pomysłem jest oczywiście odnoszenie się do konkretnych podstron.

Dużo bardziej naturalnie wygląda link „jakiś czas temu pisałem o rozwijanym menu w CSS3„, aniżeli „zapraszam na webroad.pl„.

Rzecz jasna dobrze jest jak najczęściej zmieniać anchor’y (wyświetlane opisy linków). Bez tego wyszukiwarka może domyślić się, że na siłę pozycjonujemy witrynę. Tak samo tyczy się to zwykłych gości. Jeżeli ktoś po raz wtóry przeczyta ten sam opis linku, dojdzie do wniosku, że jednak coś tu nie gra. W najlepszym wypadku pozostanie niesmak, w gorszym – zrazi się do tego stopnia, że nie kliknie w niego ani razu.

W jaki sposób łączyć ze sobą strony?

W gruncie rzeczy należy unikać bezpośredniego łączenia ze sobą witryn umieszczonych na jednym koncie hostingowym (o tym samym adresie lub klasie IP oraz tych samych adresach DNS). Wyszukiwarki nie są tylko głupimi robotami. „Myślą” coraz lepiej i dość łatwo rozpoznają naszą siatkę stron, jeżeli tylko będziemy zbyt mało ostrożni. Załóżmy więc dla przykładu, że posiadamy 6 witryn. Spróbujmy je połączyć bez względu na to, jaką treść ze sobą niosą. Sposobów na ten zabieg jest wiele, dlatego należy sporo czasu poświęcić na wygodne siedzenie z kawą, kartką i długopisem w ręku w jakimś wygodnym miejscu. Logistyka będzie odgrywała tu znaczącą rolę.

Przykładowy schemat połączeń pomiędzy stronami zaplecza SEO

Ukrywanie mocy linków

Powtarzam to już od samego początku, ale to naprawdę ważne – nie możemy dać poznać wyszukiwarkom dokładnej struktury naszej siatki stron, jeżeli nie chcemy im podpaść. Do ukrywania tras połączeniowych stosuje się bardzo często (głównie w tzw. Black Hat SEO) piramidy linków. Wymaga ona od właściciela zaplecza dość sporych nakładów, nie tylko czasowych (bo piramidę taką możemy tworzyć nawet kilka lat) ale też i finansowych. Łącząc wiedzę z powyższych podrozdziałów jesteśmy już w stanie sporządzić strukturę takiej piramidy.

Poziom 1

Wyobraźmy sobie budynek, zakładający się z 4 poziomów. Na każdym piętrze pracują pracownicy z różnych działów, gdzie na parterze (poziom 1) siedzą zwykłe osoby (60% pracowników). Jak to zwykle w firmach bywa, każdy próbuje pokazać, że jest kimś lepszym. Tak więc pracownicy z parteru lubią chwalić się, że znają osoby z piętra wyżej (poziom 2) i często wymieniają ich nazwiska podczas wspólnych rozmów.

Poziom 2

Pracownicy z drugiego piętra to menadżerowie. Jest ich mniej, niż zwykłych pracowników (30%). Każdy ma pod sobą kilka osób, lecz żaden z nich nie lubi chwalić się znajomością z „szarymi” osobami „z dołu”. Lubią natomiast podlizywać się członkom zarządu, którzy to zasiadają na kolejnym piętrze budynku.

Poziom 3

Członków zarządu (poziom 3) jest kilku. Decydują oni o pracy w firmie, podejmują bardzo ważne decyzje. W swoim gronie niechętnie chwalą się, że wychodzą na piwo z menadżerami. Przecież to nie ich liga. Każdy z nich twierdzi jednak, że zna najważniejszą postać w wielkiej korporacji – szefa.

Poziom 4

Szef (poziom 4) zasiada w swoim wielkim i pięknie urządzonym gabinecie na samej górze. Nie utrzymuje zbyt wielu kontaktów z dołem, ograniczając je do przekazywania wiadomości poprzez swoją sekretarkę. Lubi wysłuchiwać pochwał od zarządu oraz osób postronnych, które widzą jego wielkość i podziwiają to co zdobył. Niewiele jednak z nich wie, że to co osiągnął, zawdzięcza swoim pracownikom, wykonującym swoje obowiązki na niższych piętrach.

W taki właśnie sposób możemy zobrazować typową piramidę linków. Powszechnie przyjęte zasady jej tworzenia to:

  • Strony internetowe mogą linkować tylko i wyłącznie do witryny znajdującej się poziom wyżej w klasyfikacji przydatności jej treści
  • Witryny mogą wzajemnie się do siebie odnosić, zachowując przyjęty schemat, w celu uniknięcia powielania domen umieszczonych na jednym hostingu
  • Im strona znajduje się wyżej w hierarchii, tym jest ważniejsza – witryn z najniższego poziomu jest najwięcej, a główna (pozycjonowana) jest jedna

Przekładając powyższy opis firmy na sytuację w naszym zapleczu SEO, możemy stwierdzić, że:

  • Na poziomie nr 1 znajdują się strony o najsłabszej treści (kolportery RSS, treści uzyskane z „mieszarek”). Jest ich najwięcej i przekazują najmniejszą wartość na poziom drugi. Prowadzące do nich linki znajdują się w różnego rodzaju automatycznie tworzonych magazynów (tak, nawet jeśli są to SWL’e).
  • Na poziomie nr 2 znajdują się strony o lepszej treści. Mogą pochodzić one z stron z preclami (Presell Pages) z domieszką wpisów z lepszych kanałów RSS. Warto umieścić tu także słabszej jakości galerie zdjęć i wideo. Zewnętrzne linki prowadzące do tych witryn znajdować się powinny na przykład w katalogach średniej jakości.
  • Na poziomie nr 3 umieszczamy witryny, które posiadają unikalny content (pisany przez nas lub na zamówienie). Odnośniki do takich stron należy gromadzić w katalogach o bardzo dobrej jakości, forach tematycznych czy blogach. Warto linkować tutaj również z galerii z dobrymi zdjęciami czy poradnikami wideo.
  • Na poziomie nr 4 znajduje się nasza perełka, czyli strona, którą koniec końców pozycjonujemy. Prowadzą do niej linki z poziomu trzeciego oraz te, które udało nam się zamieścić na przykład w artykułach umieszczonych na innych, tematycznych witrynach, które cieszą się dobrą renomą wśród użytkowników internetu.

Piramida linków zazwyczaj przynosi świetne rezultaty, o ile jest tworzona z głową, niezwykle skrupulatnie. Jedno nasze potknięcie może zniwelować budowany efekt końcowy, a na tym nam przecież nie zależy. Nie po to włożyliśmy w pracę swój cenny czas i zapewne sporo funduszy.

Powiadamianie wyszukiwarek o zmianach

Aby wspomóc dobrą indeksację witryn z każdego poziomu, powinniśmy jak najczęściej powiadamiać wyszukiwarki o zmianach. Dobrze jest dodawać do nich mapy witryn (tylko błagam – nie z jednego konta w Google Webasters! :-)) oraz korzystać z serwisów pingujących, takich jak na przykład Weblogs.com.

Podsumowanie końcowe

Uff, dobrnęliśmy do samego końca. Myślę jednak, że było warto. Mam nadzieję, że odtąd nie będziecie narzekać na swoich pozycjonerów, którzy muszą wykonywać kawał dobrej roboty, aby Wasze witryny pięły się w górę. Jeżeli ten poradnik przyczyni się do tego, że sami zaczniecie tworzyć swoje zaplecze SEO, co jest naprawdę ciekawym i wciągającym doświadczeniem, podzielcie się swoją opinią w komentarzach lub mailach do redakcji.

Przechodząc jednak do sedna podsumowania – Tematyczne zaplecze SEO to studnia pochłaniająca czas i pieniądze. Jednak wykonywana dobrze praca zaowocuje w często zaskakujące efekty. Grunt, to planować każdy krok ze sporym wyprzedzeniem i nie poddawać się. Nie wystarczy mieć dobre domeny i kilka kont hostingowych. Najwięcej czasu poświęcimy na logistyczne rozplanowanie pozycjonowania poszczególnych witryn oraz samo projektowanie perfekcyjnych odnośników, zaszytych w czeluściach unikalnych i dobrze skrojonych tekstów. Powodzenia!

Grafika: FreeDigitalPhotos.net



15 odpowiedzi na “Własne zaplecze stron internetowych – kilka porad dla początkujących pozycjonerów – część 3”

  1. Piotr Nalepa pisze:

    Tak naprawdę, tematu związanego z pocyjonowaniem i budowaniem zaplecza nie da się wyczerpać. Ta seria to tylko wstęp do całości.

    • No jasne :) Z resztą, jak powiedział mój znajomy – „jeśli przeczytasz coś o pozycjonowaniu, zrób zupełnie inaczej”.

      • Mr.Mr pisze:

        Bo kłamią? :)

      • Chyba raczej dlatego, że wszyscy z tych wskazówek korzystają, a jednak chodzi, aby być unikalnym. Unikalność się dobrze „sprzedaje” :)

      • Sebastian Jakubiec pisze:

        Nazwałbym to – przeczytanie, i wzięciem tego co najlepsze dla siebie :)

        Robienie tak jak wszyscy, zdecydowanie nie popłaca, choć unikalność na full – też może niekorzystnie zwracać na nas uwagę :)

  2. Mateusz Surma pisze:

    Niestety ale błędnie „oznaczyłeś” poziomy zaplecza. Poziom 1 to ten najważniejszy.

    • Hmm, zależnie od źródła. Widziałem kilka angielskojęzycznych publikacji, w których piramidy numerowane były od 1 w górę.

      • Mateusz Surma pisze:

        Przyznam się szczerze, że staram się nie czerpać wiedzy z zachodnich publikacji, gdyż wydaje mi się że nasze stoją na o wiele wyższym poziomie. W krajowych publikacjach nigdy nie spotkałem się z liczeniem od dołu, ale to tak na prawdę drobnostka.

  3. Bardzo fajny artykuł! Wydaje mi się jednak, że nie powinno się zamykać pierścienia tak jak to jest przy domenie D->A. Wszystkie linkują do siebie po kolei i do domeny pozycjonowanej, czyli mamy klasyczny linkweel. W takim przypadku łatwiej jest wyłapać „algorytm”, którym się posługujemy. Lepszym schematem jest gwiazda – linkuje do domeny pozycjonowanej, ale zaplecze nie linkuje do siebie. Trudniej wykryć taki schemat.
    Pozdrawiam

    • Dzięki, właściwie masz rację, choć zaznaczyłem, że jest to jedna z wielu możliwości. W prawdziwej sytuacji i tak często nie zachowujemy konkretnego schematu, tak jak ma to miejsce w teorii. Ważne, aby nie linkować ze sobą podobnych DNSów.
      Pozdrawiam

    • Sebastian Jakubiec pisze:

      Podzielam zdanie, że ukazany schemat jest raczej łatwy do wyłapania i wskazuje konkretnie na wszystkie strony z siatki zaplecza.

      • Dzięki, właściwie czekałem na Twoje uwagi, Sebastian. Przygotuję zamienny schemat, który nie będzie tak przewidywalny. Pozdrawiam!

      • Sebastian Jakubiec pisze:

        Wiesz, w sumie ten schemat nie jest zły – wymaga jednak ukazania go w szerszym kontekście. Gdyby obok niego było grupa innych mniejszych i większych różnego rodzaju serwisów, nie połączonych z nim – to mniej rzucałoby się w oczy :)

  4. Dzięki za ciekawy poradnik :)

  5. Pozycjonowanie Stron UK pisze:

    Fajny poradnik, ale moze juz troche przydaloby sie go odkurzyc?

    Pozdrawiam

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.