Wywiad: Zespół Uxeria.com rozmawia z Webroad.pl!


21 lipca 2014 / Mr.Mr


Uxeria.com - testy użyteczności stron internetowych

Nasi wierni czytelnicy zapewne pamiętają firmę Uxeria.com, która jakiś czas temu pomagała nam przeprowadzać testy użyteczności Webroad.pl. Tym razem spotykamy się z zespołem Uxeria w innym celu. Postanowiliśmy przybliżyć Wam trochę ideę stojącą za usługą świadczoną przez Uxeria i przy okazji rzucić odrobinę światła na to czym są zdalne testy użyteczności i dlaczego mogą być przydatne.

Czym jest uxeria.com?

Igor Farafonow (Lead UX): Uxeria to webaplikacja, która służy do badań user experience i marketingu. Za pomocą Uxerii skonfigurujesz badanie, zrekrutujesz respondentów, a następnie przeanalizujesz wnioski i stworzysz raport – w Power poincie, Pdfie lub Excelu.
Uxeria to 8 technik badawczych – od badań scenariuszowych, czyli nagrywania zachowania użytkowników na stronie, ich twarzy i komentarzy, poprzez badania klikania i komentowania, testy 5-sekundowe, card sortingi w trzech wariantach, testy drzewa nawigacji aż po ankiety.
Dzięki Uxerii łatwo poznamy Klientów, ich motywacje, intencje, kontekst, zachowania – a jeśli to wykorzystamy w naszych projektach – stronach i reklamach – zwiększymy ich efektywność.

Skąd pomysł na stworzenie takiego narzędzia?

Igor Farafonow (Lead UX): Pomysł na Uxerię zrodził się w naszych głowach już około 2008 roku. W tamtych czasach byłem ambitnym projektantem UX, który chłonął blogi i książki przez blisko 20 godzin dziennie. Byłem też strasznie podniecony moją pracą w nf.pl, gdzie osiągaliśmy spore sukcesy. Podczas jednego z wyjazdów integracyjnych zgadaliśmy się z kolegami, że fajnie by było stworzyć własne narzędzie badawcze. Szef nam zaufał – i tak powstała Uxeria. Przez parę pierwszych lat Uxeria była rozwijana raczej do wewnętrznego użytku.
Co ciekawe, nawet nie mieliśmy interfejsu użytkownika – mieliśmy technologię nagrywającą użytkowników na stronie i wysyłającą filmy na serwer. Serio – to nam wystarczyło (śmiech).
W międzyczasie dużo działo się u nas pod kątem zawodowym – ja oddałem się freelancerce, którą szybko poświęciłem na rzecz pracy z Gadu Gadu, potem pomagałem koledze projektować mobilną aplikację Rzeczpospolitej. Uxerię w tym czasie wykorzystywano głównie na potrzeby wewnętrzne. W 2012 zadzwonił do mnie stary szef i powiedział, że chce uruchomić Uxerię komercyjnie. Nie mogłem odmówić.
Nie było łatwo – pierwszy interfejs użytkownika poszedł do kosza. Drugi zresztą też… Mieliśmy też dużo przejść z technologią nagrywającą ekran – to są strasznie zaawansowane technologie i ciężko jest ogarnąć działania R&D uwzględniające wszystkie czynniki (np. polegliśmy po 8 miesiącach rozwijania poprzedniej technologii – dlatego że nie uwzględniliśmy, że instalator będzie instalować dodatkowe paczki osobnymi instalatorami i nie sposób jest tych instalacji połączyć – masakra!).
Nauczeni jednak doświadczeniem w końcu doszliśmy do stabilnej, użytecznej i w pełni funkcjonalnej wersji. Oczywiście już teraz powoli usprawniamy aplikację do wersji v2, a w głowie mamy jeszcze v3 i v4. Jednakże fakt jest faktem – fajna jest ta nasza Uxeria.

Jak wyglądały Wasze początki?

Małgorzata Traczyk (Project Manager): Na pewno można powiedzieć, że nie było łatwo :) Obyło się bez zbijania  biurek z drzwi jak w Amazonie, jednak klimat start-upu pozostał. Gdy rozkręcaliśmy Uxerię mieliśmy setki pomysłów na minutę. Codziennością było siedzenie po nocach nad projektami, dzwonienie do siebie o każdej możliwej porze z informacją, że nagle wpadło się na świetny pomysł. Następnego dnia gdy opadały już emocje, nie był on już tak różowy.
Igor: W sumie nadal komunikujemy się o przeróżnych porach dnia i nocy. Stymże teraz częściej na skajpie
Małgorzata: Teraz oczywiście też wpadamy na cudowne pomysły, jednak rynek dał nam parę poważnych nauczek. Przede wszystkim bardzo ważne jest, aby pamiętać, że nie tworzymy produktu dla siebie i to Klient jest naszym prezesem. Wszystko jedno jak świetną rzecz wymyślimy, jeśli nikt nie będzie chciał tego używać, oznacza tylko jedno- nie miało to większego sensu.

Na stronie uxeria.com nie ma żadnych informacji o zespole tworzącym produkt. Moglibyśmy prosić o kilka zdań na temat tego kim jesteście i czym się zajmujecie?

Małgorzata: Zespół Uxerii w chwili obecnej jest dosyć mały i składa się z 8 osób. Ma to oczywiście swoje plusy i minusy. Fajne jest przede wszystkim to, że bardzo dobrze siebie znamy. Wiemy w czym każdy jest mocny, jakie ma wady, zalety i próbujemy to łączyć.  Nie trzymamy się na sztywno swoich działań i pomagamy sobie nawzajem.
Igor jest Product Ownerem, ale też znakomitym projektantem, ja z kolei jestem Project Manager’em, ale zajmuje się też badaniami. Od niedawna w naszym zespole jest Mirek, który stał się naszym guru do spraw marketingu.
Mamy również zespół sprzedaży – Beata, Monika i Agata oraz zespół programistyczny, którym kieruje Michał. W najbliższym czasie rozszerzać będziemy zespół, w tym o Programistów PHP, więc zapraszamy.

Czy uxeria.com stara się realizować misję wyrażoną w „Przetestuj ją sam!” Steve’a Krug’a? Czy może jesteście bardziej zorientowani na profesjonalistów?

Małgorzata: Uxeria adresowana jest do szerokiego grona odbiorców. Nasz model biznesowy ma dwie ścieżki– abonament skierowany do badaczy, marketingowców jak również freelancerów, którzy zwyczajnie chcą sprawdzić swój projekt. Na przestrzeni ostatnich miesięcy wprowadziliśmy UXresponse, badania dla osób i firmy, którym zależy na niskich kosztach i szybkim czasie realizacji. To z kolei wpisuje się właśnie w myśl Kruga, a nawet możemy pójść jeszcze dalej. Powiedzmy, że Klient chce zbadać swoją stronę. Po jego stronie leży tylko wklejenie linku do strony, a my zajmujemy się całą resztą.

UXresponse - tanie testy użyteczności

Screen z aplikacji: UXresponse.com

 

Zestaw informacji zwrotnych oferowanych przez waszą aplikację wydaje się imponujący. Czy użytkownik nie znający się na tematyce badań użyteczności będzie w stanie wyciągnąć z nich potrzebne wnioski?

Małgorzata: Zdalne badania użyteczności wcale nie są dziedziną rocket science :) Tak naprawdę, wystarczy obserwować ludzi i wyciągać z tego wnioski. Można nawet powiedzieć, że z sytuacjami tego typu spotykamy się na codzień- koleżanka ma smutną minę? Od razu widzimy, że coś jest nie tak. Podobnie jest w przypadku badań. Dodatkowo w Uxerii, ludzie sami mówią z czym dokładnie mają problem. Przykładem na to jest legendarna już historia Xeroxa. Produkty firmy nie sprzedawały się, więc firma wysłała badacza z misją wykrycia problemów. Okazało się, że użytkownicy nie potrafili korzystać z urządzeń. Zwyczajnie nie rozumieli oznaczeń przycisków! Dodano więc jeden duży zielony przyciski i zadziałało.

Myślicie że takie narzędzia jak uxeria.com są w stanie przyciągnąć do badań użyteczności więcej osób, które nie koniecznie zajmują się tym profesjonalnie, ale np. są właścicielami sklepów internetowych chcącymi dowiedzieć się czegoś o swojej witrynie?

Igor: Oczywiście. W takim celu właśnie powstało UXresponse. Naturane jest, że nie każdy zna się na użyteczności, a my chcemy w tym pomagać. Naszą misją jest szerzenie idei stałych badań, czego skutkiem ma być większa dochodowość biznesów.
Niestety nadal króluje przekonanie, że badania są drogie i długie – a to przecież zaprzecza innowacji. My staramy się pomagać ludziom zrozumieć swoich klientów i ich motywacje. Początkowo wspieramy ich tworząc takie badania i pomagając w analizie wniosków. Z czasem ludzie się doedukowują i sami proponują pytania, jakie mogą zadać w badaniu – sami też zakładają badania i wyciągają z nich wnioski. A my się czujemy dumni mogąc ich doedukowywać i pomagać w zwiększaniu swoich przychodów.
Małgorzata: Na badania patrzeć można też z innej strony – to nie jest tylko weryfikacja istniejących stron i reklam – to też sprawdzanie na etapie layoutów i makiet. Ludzie coraz częściej rozumieją, że koszt naprawy błędu usability na etapie projektowania jest setki razy mniejszy, niż na etapie wyprodukowanej strony. Stąd weryfikują swoje pomysły.

Jaka jest przewaga zdalnych badań użyteczności nad 'klasycznymi’?

Małgorzata: Standardem jaki powinniśmy teraz powiedzieć jest – szybki czas realizacji badań, niskie koszty oraz możliwość dotarcia do szerokiego grona odbiorców. Oczywiście jest to prawda. Jednak corem idei zdalnych badań według mnie, jest coś innego – naturalne, spontaniczne zachowanie testera. Nigdzie indziej tego nie doświadczymy.
Podczas badań laboratoryjnych zapraszamy do sterylnego pomieszczenia “respondentów” i obserwujemy ich reakcje. Chyba każdy przyzna rację, że nie jest no naturalny kontekst. W badaniach zdalnych jest zupełnie inaczej. Tutaj właśnie widać naturalność i swobodę. Obserwujemy np. jak normalnych człowiek siedzi w dresie i wykonuje badanie, które właśnie stworzyliśmy. Co z tego, że nie ubrał się ładnie? Co z tego, że właśnie przeszkadza mu dziecko, przez co pogubił się na stronie? To jest to coś, czego nie doświadczymy nigdzie indziej. Naturalność, luz, brak sztuczności.
I co najważniejsze, co z tego, że respondent podczas zadania wypowie niecenzuralne słowo? Zapłacenie za jedno przekleństwo na etapie testu produktu jest warte więcej niż wdrożenie czegoś słabego.

Na pewno macie dużą wiedzę na temat rynku internetowego. Czy Waszym zdaniem postrzeganie problemów użyteczności się zmienia? Ludzie mają większą świadomość, czy to tylko moda na 'buzz words’ typu 'user experience’, czy 'użyteczność’?

Igor: O usability i user experience słyszy się coraz częściej. Gdy zaczynałem swoją przygodę z projektowaniem, w 2007 roku, projektantów była garstka – chyba mógłbym ich wszystkich wymienić z imienia i nazwiska. Większość z nich siedziała na blipie (RIP) czy w grupie goldenline.
Dziś rynek internetów jest zupełnie inny. Coraz więcej pojawia się kierunków na studiach poświęconych tym zagadnieniom, więcej jest też wyspecjalizowanych firm UX. Znacznie większa jest też dojrzałość projektantów.
Czy traktuję to jako modę? Nie sądzę. Usability jest stałym elementem biznesu – ludzie to rozumieją i w to inwestują. To tak jak nie zbudujesz domu bez dobrego projektu ścian, pionów, okien. Oczywiście możesz wziąć kartkę i długopis, ale jeśli nie zatrudnisz architekta, to musisz mieć dużo szczęścia i talentu, by zbudować coś, gdzie się będzie dało żyć ;) Hm… To brzmi jak większość startupów z 2007 roku (śmiech).

W jakim kierunku zamierzacie się rozwijać?

Małgorzata: Na pewno zamierzamy działać kilkutorowo. Jednym z kierunków rozwoju jest na pewno nasze nowe dziecko- UXresponse. Są to szybkie, tanie badania, skierowane do szerokiej grupy odbiorców. Celujemy w cały sektor MŚP, freelancerów ale też agencje marketingowe, które potrzebują informacji na szybko. Co więcej UXresponse, to nie tylko badania stricte użytecznościowe, ale też marketingowe. Obecnie mamy 3 rodzaje badań, ale do końca roku planujemy mieć minimum 8. Naturalnym kierunkiem, do którego chcemy dążyć jest również pojawienie się zagranicą.  Mamy już aplikację w wersji angielskiej, umowy z panelami testerów, a wkrótce będziemy mieć dograne kwestie marketingowe, więc na pewno będzie o nas głośno. Trzymajcie kciuki :)

Będziemy trzymać kciuki – a co tam :)

To chyba tyle. Drodzy czytelnicy pamiętajcie, że warto realizować własne plany, marzenia i brać życie za… kołnierz! Pamiętajcie o czym pisaliśmy w listopadzie – Uwaga! Polacy nadchodzą! Jak widać chcieć to móc, a że dziura budżetowa rośnie to ktoś ją musi zasypać, więc do pracy rodacy!


Tagi:


9 odpowiedzi na “Wywiad: Zespół Uxeria.com rozmawia z Webroad.pl!”

  1. Comandeer pisze:

    Pasowałoby na ostatnio tutaj zarzuconą stronę – polish.solutions ;)

    Ja na razie radzę sobie sam. Biedni moi znajomi służą za testerów :D Dodać do tego TeamViewer i można prowadzić w miarę sensowne „badania”. Jak na moją „korporacyjną” działalność starcza ;) Niemniej mam nadzieję, że kiedyś będę musiał korzystać z zewnętrznej pomocy.

    BTW nie powstrzymam się przed pewną złośliwością: strona o UX a taki duży komunikat o cookies… ;) Na szczęście równie duży przycisk :D

  2. Piotr Nalepa pisze:

    UXeria niby fajnie, ale czemu ich strony się na da przeglądać na komórce? Tutaj właśnie UX leży.

  3. igor pisze:

    Comandeer – my też z chęcią pomożemy i wesprzemy – jesteśmy otwarci na inicjatywy.

    Ze stroną stara prawda, że szewc bez butów chodzi. Na pocieszenie dodam, że jesteśmy w trakcie drobnego liftingu więc niedługo na pewno będzie dobrze.
    A odnośnie cookiesów zabieg był celowy – żeby jak najszybciej zamknąć ten komunikat :)

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.