Czasami dostaję pytania, skąd mam motywację i chęci do prowadzenia swojego bloga? Korzystając z tego, że mamy weekend (wpis pojawi(ł) się w poniedziałek) i więcej czasu na przemyślenia, postanowiłem opisać to, co mną kieruje i dobrze nastawia.
Nie zawsze było kolorowo
To nie tak, że codziennie mam mnóstwo chęci do pisania. Bywały okresy, kiedy na blogu nie pojawiał się żaden post i to w przeciągu kilku miesięcy. Moimi wymówkami były brak czasu, studia, praca. Patrząc na to z perspektywy minionych dni wiem, że to nie one potęgowały niechęć do pisania. Uporządkowałem swoje działania, wprowadziłem kilka kluczowych zasad, które sprawiły, że faktycznie siadam ze spokojem do klawiatury. Myślę, że sporo dobrego przyniosła mi ze sobą lektura książki Getting Things Programmed. Droga do efektywności (nie jest to wykupiona reklama – faktycznie polecam tę pozycję!), dzięki której zwróciłem uwagę na to, co często mnie blokowało. No ale nie miał być to wpis o tym, co mnie de-motywowało.
Wręcz przeciwnie.
Otwarcie się na świat
Pisanie na blogu zaczęło znów sprawiać mi radość. Myślę, że po części jest to spowodowane moim udziałem w konkursie #dajsiepoznac. Prowadzę bloga od kilku dobrych lat, jednak kiedy zacząłem posiadać cel – nie nagrody, lecz satysfakcja z dotrwania do końca, kiedy sporo osób odpada – zaczęło się układać. Wymogiem konkursu są minimum dwa wpisy tygodniowo. Minęło już prawie półtora miesiąca, a wywiązuje się z tego podstawowego zadania ze spora nawiązką. Zacząłem aktywniej prowadzić stronę na Facebooku i konto na Twitterze. Obcowanie z innymi osobami z branży jest bardzo inspirujące.
Systematyczność
Systematyczność ma tu również swoje zastosowanie. Powszechnie wiadomo, że jeśli wykonujemy daną czynność mnóstwo razy, w końcu wchodzi nam w krew. Najgorsze były chyba pierwsze dwa-trzy tygodnie. W zasadzie działałem na przymus. Teraz gdybym powiedział sobie, że przez tydzień nie napiszę ani jednego posta, to wydaje mi się, że bym nie potrafił – a na pewno byłoby to dość niewygodne doświadczenie.
Chęć dzielenia się wiedzą
Tak, lubię dzielić się wiedzą i często niekoniecznie na niej zarabiam. Pamiętam, że pierwszym impulsem do założenia bloga był długo nurtujący mnie problem. Męczyłem się z nim długie wieczory, a było to na zupełnym początku mojej kariery webdeva. Kiedy wreszcie rozwiązałem zagadkę, koniecznie chciałem ustrzec przed nią innych. No i zaczęło się. Pisałem co raz częściej i częściej. Kiedy zacząłem dostawać pierwsze komentarze i e-maile z podziękowaniami poczułem, że to ma sens.
Planowanie i pisanie na zapas
Do czasu rozpoczęcia konkursu moje pisanie bloga wyglądało tak, że odpalałem panel WordPressa i zastanawiałem się, co chcę teraz napisać. Często kończyło się to zniechęceniem jeszcze zanim wymyśliłem odpowiedni temat. Teraz jest inaczej. Kiedy tylko wpadnę na temat, który jest ciekawy od razu zakładam nowy szkic wpisu. Nie muszę tworzyć treści natychmiast, wystarczy tytuł. Co mi to daje? Nie tracę czasu na wymyślanie, patrzę na listę artykułów do napisania, wybieram najlepszy według mnie w danej chwili i tworzę.
Jeśli złapię tak zwany flow, staram się pisać więcej niż jeden wpis. Ustawiam jego datę publikacji na kolejny dzień. Dzięki temu mam dzień wolnego od pisania, co również dobrze wpływa na moje późniejsze zaangażowanie.
Literatura
Od dziecięcych lat zawsze lubiłem czytać. Było to jednak uczepienie się głównie fantastyki. Teraz czasu na taką lekturę nie mam już zbyt wiele. Zazwyczaj pochłaniam luźne książki podczas wakacji urlopu, czy innych sytuacji, które odciągają mnie od komputera na dłużej. Nie porzuciłem oczywiście czytania w dni powszednie. Zmienił się jednak target, do którego sięgam. Ściana linków na feedly codziennie jest całkiem spora, co miesiąc od deski do deski czytam Magazyn Programista, a zamiast bezcelowego wertowania po raz kolejny i kolejny Władcy Pierścieni wolę tak naprawdę Mistrza Czystego Kodu. Jest to bardziej owocne, a każda rzecz, której się dowiaduję jest związana z tym, co obecnie robię. Nakręca mnie do zgłębiania wiedzy, którą zazwyczaj się wtedy dzielę (patrz wyżej).
Dochód
Blog może być dobrym źródłem dochodu pasywnego. Co prawda nie zmonetyzowałem jeszcze za bardzo webroad.pl, ale co jakiś czas na moje konto wpływa trochę pieniędzy z AdSense czy programów partnerskich. Odbieram mojego bloga jako źródło potencjalnej promocji, która może doprowadzić ostatecznie do zysku. Dzięki temu też sprzedało się trochę egzemplarzy mojej książki.
Statystyki
Kiedy widzę, że jakiś z moich artykułów się podoba, jest często udostępniany, a statystyki strony rosną, jest to bardzo motywujące. Nie ma nic lepszego dla blogera niźli wysoki słupek odwiedzin.
Odpowiedni dobór treści
Co z tego, że prowadzę bloga, a piszę o niczym. Nie lubię pisać o rzeczach, które mnie nie interesują. Zazwyczaj (wpis ten potwierdza wyjątek od reguły) piszę o czymś, czego potrzebowałem w praktyce. Dużo lepiej przygotowuje mi się post, kiedy najpierw zmierzyłem się z pewnym problemem lub pomysłem. Jeśli miałbym tworzyć wpisy typu zapchajdziura, to bardzo szybko bym sobie odpuścił.
Słuchanie inspirujących ludzi
Motywacją do pisania może być również inny bloger lub vloger. Nie będę tu wymieniał osób z nazwiska (czy lepiej – z domeny), ale tacy ludzie istnieją. Śledzę mnóstwo blogów, które dostarczają mi pomysłów i inspiracji. Ty też zacznij, a zobaczysz, że nawet samo czytanie czyichś artykułów kształtuje Twój warsztat.
Konferencje
Sporo pomysłów powstaje w mojej głowie na różnego typu wyjazdach. Słuchając prelekcji zazwyczaj rodzi się u mnie chęć zgłębienia tego tematu, a co za tym idzie zrozumienia go. Jeśli już coś rozumiem, chcę to wyjaśnić innym. I koło się zamyka. Powstaje post, a ja szukam dalej.
Dobrym przykładem może być mój ostatni wyjazd na 4Developers do Warszawy. Wysłuchałem prezentacji na temat Azure Functions, a już kilka dni później zrobiłem pierwsze wdrożenie mojej aplikacji do chmury Microsoftu. Planuję też większą integrację z tą platformą. Gdyby nie wyjazd na to wydarzenie, pomysł nie pojawiłby się tak szybko w mojej głowie.
My first deploy to #Azure completed! #dajsiepoznac pic.twitter.com/dOexJByled
— Michał Kortas (@michalkortas) 6 kwietnia 2017
Podsumowanie
Zebrało się trochę akapitów, prawda? Mam nadzieję, że nie przestraszyła Cię ta ściana tekstu. Jeśli masz swoje motywatory, o których tutaj nie wspomniałem, podziel się z innymi. Podyskutujmy na ten temat w komentarzach. Bardzo chętnie spojrzę na to z perspektywy innego blogera.
Tagi: Daj Się Poznać 2017 • motywacja • prowadzenie bloga
Widać, że swobodnie się czujesz z pisaniem, bo bardzo fajnie się czyta Twoje artykuły. Oby tak dalej i powodzenia w konkursie!
Dziękuję, miło to słyszeć :) Również życzę powodzenia! Będę zaglądał do Ciebie co jakiś czas.
Masz naprawdę lekkość pióra. Moja motywyacja była podobna, choć ja mam w sobie coś z exhibicjonisty i po prostu lubię się chwalić różnymi rzeczami. Po za tym sama uwielbiam czytać blogi branżowe i hobbystyczne.
No to mamy podobnie :) Zapraszam częściej, ostatnio piszę coraz więcej. Pozdrawiam!
Wartościowy wpis, jako osoba, która dopiero zaczyna swoją przygodę z prowadzeniem bloga będę musiał a nawet chcę wyrobić sobie takie wartości jakie stostujesz. PS. i wszystko estetycznie wygląda super! :). Pozdrawiam
Powodzenia! Trzymam kciuki ;) I dzięki za miłe słowo. Pozdrawiam.
Jak komuś pisanie bloga nie sprawia radości, to szkoda życia, bo jak robi to z niechęcią to i pieniędzy z tego nie będzie, a przynajmniej godnych pieniędzy
Mnie przede wszystkim motywuje kontakt z czytelnikami, bo to już nie jest takie sobie pisanie do szuflady, ale dla czytelników. Chociaż nadal nadal piszę anonimowo.